środa, 10 lipca 2019

Matka Boża Wysokolska

Kopia obrazu Matki Bożej Królowej Różańca Świętego z Sanktuarium w Wysokim Kole

Bardzo piękna jest ta Matka Boża i piękna jest historia tego obrazu. Czytałam o niej w opracowaniu Pana Stanisława Alfreda Traczyka "Sanktuarium Maryjne w Wysokim Kole". Opracowanie jest dostępne w pdf na stronie http://sycyna.pl/userfiles/file/ksiazki/16_Sanktuarium_maryjne_w_Wysokim_Kole.pdf [dostęp 2019.07.10] Z tegoż dokumentu pochodzi obszerny fragment, który zamieszczam poniżej. Opowiada historię obrazu MB Wysokolskiej. Zawiera wiele cennych i ciekawych szczegółów. Każdy, kto rozmiłował się w Maryi z tego przedstawienia zapewne będzie wdzięczny Panu Stanisławowi za jego pracę i udostępnienie materiału.


MB Wysokolska
deska lipowa 38 x 27, lewkas,
srebro, tempera żółtkowa



"Kronikarz klasztorny podał, że ofiarodawca cudownego obrazu Matki Bożej Antoni Krzysztof Bębnowski napisał dokument, który stanowi jedyny źródłowy materiał do historii obrazu Matki Bożej Różańcowej. Dzięki niemu znane są dzieje obrazu od poł. XVII w., przedstawiają się one następująco: Podczas wojny polsko-moskiewskiej (1654 - 1667) do niewoli dostała się (wraz z mężem) Marianna z Siażyc Kalinowska, cześnikowa czerwonogrodzka. Małżonkowie przebywali w Moskwie przez wiele lat i tam nawiązali kontakt z carskimi dworzanami i samym carem Aleksiejem Michajłowiczem (1645-1676). Po śmierci Kalinowskiego car okazał wdowie współczucie i na pocieszenie podarował jej obraz Matki Bożej, który posiadał od 18 lat. Dr. M. Skrudlik w swej książce pt. "Cudowny Obraz Matki Bożej Częstochowskiej" (Częstochowa 1934) napisał m.in..: "Do najstarszych wizerunków w typie (...) Matka Boża Pocieszenia wschodniego pochodzenia należy Ponagia-Portaitissa z Iwiron na Athos (koniec XIII w.). Obraz ten znany jest z kopii, wykonanej w 1648 r. na zamówienie patriarchy Partheniosa dla cara Aleksieja Michajłowicza. Twórcą tej kopii był (...) Jamblichos, syn Romanosa (...)". Być może to właśnie ten obraz otrzymała Kalinowska. Wracając do kraju zabrała ona wizerunek Matki Bożej ze sobą do Lwowa, gdzie zamieszkała pod opieką krewnego kasztelana kamienieckiego Gabriela Sielnickiego. W 1677 r obraz Matki Bożej  podarowała  A.K.  Bębnowskiemu,  którego  była  "krewną i dobrodziejką". Obraz pozostał jeszcze przez kilka lat u Kalinowskiej. Bębnowski pochodził z rodziny Odrowążów herbu Nałęcz, ze wsi Bębnów k. Końskich. Był znaczącym rycerzem i ziemianinem, ale nie bogatym, dzierżawcą wsi Zarudzie (obecnie Zarzecze) k. Zamościa. Kalinowska  "paraliżem  naruszona",  5.11.1680  r.  przekazała  obraz w ręce Bębnowskiego, a ten przyjął go z radością. Kalinowska poinformowała jednocześnie nowego właściciela obrazu, że za wstawiennictwem Panny Najświętszej otrzymała od Pana Boga wiele łask i poprosiła, aby przed obrazem "odprawiana była chwała Boża". Bębnowski, który chorował przez kilkanaście tygodni zeznał, że Matka Boża dodała mu lepszego zdrowia i sił. Obraz został poświęcony przed cudownym obrazem Matki Bożej Sokalskiej i przewieziony do Zarudzia. Wtedy zaczęły mieć miejsce cudowne wyzdrowienia. Bębnowski, wraz z rodziną, doświadczył wielu łask. Sam "ocalił kilkakroć swą głowę w rozmaitych okazjach". Po pewnym czasie otrzymał we śnie trzykrotnie "objawienie od Matki Boskiej", która do niego mówiła: "Zawieź mnie i oddaj do pustego kościoła w Wysokim Kole". Bębnowskiemu żal było rozstawać się z obrazem, zwlekał z wykonaniem woli Matki Bożej, a wkrótce udał się na odsiecz Wiednia w 1683 r. W bitwie król Jan III Sobieski z grupą przybocznych żołnierzy, m.in. Bębnowskim, znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie, z którego jednak cudem wszyscy wyszli bez szwanku. Bębnowski napisał: "(...) i za pomocą Matki Boskiej wyszliśmy wszyscy zdrowi, chociaż nieprzyjaciel turecki był przed nami, za nami i po bokach". Po powrocie do domu rycerz ciężko chorował przez niedziel dziewięć, ale i tym razem, za wstawiennictwem Matki Bożej, Pan Bóg przywrócił mu zdrowie. Wtedy wyruszył do Wysokiego Koła. 6.07.1684 r. obraz Matki Bożej został uroczyście wprowadzony do kościoła. Kronikarz klasztorny opisał to wydarzenie tak: "Więc nazajutrz po odprawieniu nabożeństwa wychodzą do powitania i przyjęcia onego obrazu dwaj ojcowie, mianowicie: W.O. Franciszek Gładysz i O. Dominik Piotrowicz w obecności szczodrego fundatora p. Jacka de Rudołow Ruwskiego (...)". Dalej kronikarz pisze, że choć nikogo specjalnie nie wołano ani proszono, zebrało się bardzo wiele ludzi (...) różnego stanu i wieku, w liczbie ok. 2 tys., utworzywszy w następnej wsi Opatkowicach jakby długi łańcuch powitalny". Pośród zgromadzonych wiernych "było też wiele osób znakomitszych" ze szlachty i duchowieństwa. Z Opatkowic ruszyła wielka procesja z obrazem Matki Bożej i o godz. 10.00 przybyła do kościoła. Tu "z rąk Ichmościów Bębnowskich, jako na wieczne czasy ten sobie darowany najdroższy klejnot odebrał konwent prawie łzami się zalewając z radości i dziękując Jej, że przyszła pocieszyć ruiny kościoła przez lat 40 z okładem pustkami stojącego". Wkrótce obraz Matki Bożej zasłynął wieloma objawionymi łaskami i cudownymi uzdrowieniami chorych, wśród których byli zarówno ludzie prości, ubodzy, ale także wykształceni i bogaci. Szczególny rozkwit kultu Matki Bożej Różańcowej nastąpił w XVIII w. W 1781 r. w Wysokim Kole zjawił się wizytator generalny diecezji krakowskiej ks. bp sufragan Antoni Dunin-Kozicki, który po zbadaniu objawów kultu, tj. zebraniu dowodów i zeznań zaprzysiężonych osób, podpisał i przedłożył przeorowi OO. Dominikanów o. Lochaczewskiemu dekret (potwierdzony przez bp. krakowskiego Michała Jerzego księcia Poniatowskiego) uznający wizerunek Matki Bożej Wysokolskiej za łaskami słynący. Oczywiście sam obraz nie był przyczyną cudów i łask dokonujących się w sanktuarium wysokolskim. Był on tylko (i nadal jest) materialnym przedmiotem (narzędziem), przez który działa Matka Boża ukazując swoje uczestnictwo w mocy Bożej. Obraz jest wizerunkiem Bogarodzicy, wyrazem i znakiem Jej obecności. Oznacza bezpośrednio przez nas nieuchwytną, ale realną, poznawaną po skutkach, obecność Tej, którą przedstawia. Doznanie łaski czy cudu nie dowodzi magicznej mocy samego obrazu, ale działania Pana Boga za pośrednictwem Matki Bożej, posługującej się tym obrazem. 
10.09.1833 r. kaplica Matki Bożej stanęła w płomieniach. Czy obraz Matki Bożej Wysokolskiej ocalał, nie ma pewności. Według legendy opuścił on świątynię w tajemniczy sposób i został później znaleziony na łące k. Sieciechowa Opactwa, a następnie przeniesiony w uroczystej procesji do Wysokiego Koła. Niewykluczone, że tak się stało naprawdę. W dziejach chrześcijaństwa było wiele cudownych obrazów, które pojawiły się w niezwykłych okolicznościach, np. w Rosji w 1579 r. 10-letniej dziewczynce 3-krotnie objawiała się Matka Boża nakazując odszukanie ikony w zgliszczach spalonego domu. Istotnie, pobożni wierni znaleźli na wskazanym miejscu nietknięty ogniem obraz. Była to sławna później cudowna ikona Matki Bożej Kazańskiej, rosyjski skarb narodowy (od 1993 r. jest w Watykanie). Nawet w naszej diecezji radomskiej miały miejsce dziwne wydarzenia. Według legendy cudowny obraz Matki Bożej Pocieszenia z Błotnicy został wydobyty z ziemi podczas orki w Rykach, a cudowny obraz Matki Bożej Wychowawczyni w Czarnej znaleźli robotnicy na krzaku jałowca. Niektórzy eksperci są zdania, że obecny w kościele obraz Matki  Bożej,  cudami  słynący,  został  namalowany  w  latach 1833-34. Są też osoby, które uważają, że obraz jest autentyczny (XVII-wieczny). W kościele znajduje się kopia obrazu, wykazująca bardzo duże podobieństwo do oryginału. Czy jest to obraz wykonany przez Jana Różyckiego (nadwornego malarza Jerzego Sapiechy) na zamówienie OO. Dominikanów? Tego także nie wiadomo. Obraz, który trafił do Wysokiego Koła w 1684 r., był prawdopodobnie dziełem artysty szkoły malarskiej holenderskiej lub włoskiej z początku XVII w. Był to typ obrazu zwany "Hodegetrią", najsłynniejszy i najpopularniejszy typ ikonograficzny. "Hodegetria" to inaczej "Ta, która wskazuje drogę", "Przewodniczka podróżujących". Wyraża ideę, iż Maryja jest tą, która ukazuje drogę, a Jezus jest drogą.  Ludzie udający się w podróż powierzali Matce Bożej swoje zdrowie i życie. Tego rodzaju ikony otaczano najwyższą czcią i uważano przedstawianą w nich Maryję za opiekunkę Cesarstwa Bizantyjskiego, przewodniczkę podróżujących i orędowniczkę ociemniałych. Od 1570 r. Matka Najświętsza odbierała w Konstantynopolu (Bizancjum) hołd pod wezwaniem Patronki Przewodników. Wschód był ojczyzną przebogatych form kompozycyjnych i ikonograficznych i stąd wywodzi się zasadniczy typ "Hodegetrii", który stał się punktem wyjścia dla całego kręgu plastycznych przedstawień Bogarodzicy. Okazją do stworzenia tego typu przedstawienia stało się ujęcie w dogmat nauki Kościoła o Boskim Macierzyństwie Maryi na Soborze Efeskim w 431 r. Stąd w sztuce bizantyjskiej ustala się w tym okresie typ "Hodegetrii" jako plastyczny wyraz dogmatu o Bożym Macierzyństwie Maryi (według S.H. Lesman). Pierwowzorem "Hodegetrii" miał być (według legendy greckiej) obraz Maryi z Dzieciątkiem, namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę w 46 r., jeszcze za życia Maryi. Dr. M. Skrudlik w swym dziele pt. "Królowa Korony Polskiej" (Lwów 1930) przytacza, że w klasztornych rękopisach greckich jest wzmianka o 70 małych i 3 wielkich obrazach Matki Bożej pędzla św. Łukasza. Obraz przeniesiony przez św. Jana Apostoła do Jerozolimy, był tam przez niespełna 300 lat. Następnie został odnaleziony i przewieziony  w 326(?)r. przez św. Helenę, matkę cesarza rzymskiego Konstantyna Wielkiego (306-337) do Bizancjum (Konstantynopola). Według innej wersji obraz przewiozła w V w. Eudoksja, żona cesarza wschodniorzymskiego Teodozjusza II (408-450). Obraz został umieszczony w małym kościółku przy ulicy przewodników (przewoźników) Ton hodegon, skąd wywodzi się nazwa obrazów. Faktycznie typ Hodegetrii powstał prawdopodobnie między VI a VII wiekiem i był popularny aż do końca XVII w. W tym typie obrazów Madonna trzyma zawsze Dzieciątko na lewym ramieniu, prawą rękę przyciska do piersi. Jezus prawą rączką udziela błogosławieństwa, a w lewej trzyma zwój pergaminu lub księgę. (Dawne obrazy wschodnie ukazywały dzieciątko ze zwojem, ponieważ motyw księgi był obcy sztuce. Forma księgi była wynikiem późniejszych przemian). Ten typ, z czasem modyfikowany, rozpowszechnił się w całym świecie chrześcijańskim. Zachód przyjął i zaakceptował obrazy typu Hodegetria w epoce wojen krzyżowych, poddając przemianom zarówno formę, jak i treść przedstawień. W XVII i XVIII w. powstała ogromna liczba obrazów maryjnych, ponieważ był to okres głębokiego zapotrzebowania kultowego. Obrazy typu Hodegetria utrwaliły się w Polsce pod nazwą "Madonn Piekarskich", ze względu na dużą popularność obrazu Matki Bożej Piekarskiej z Piekar śląskich. Obecnie w naszym kraju obrazów tego typu jest ok. 40. Na ogół obrazy Matki Bożej z Dzieciątkiem przysłaniano srebrnymi blachami, tak że obraz "stawał się prawie niewidoczny, ale działał swym materialnym bogactwem i wyrazem odsłoniętych twarzy". 
Obraz wysokolski mieści się w zasięgu wizerunków typu Hodegetria, ale zajmuje na ich tle miejsce odosobnione i stanowi interesujący wariant tego typu. Istnieje pokrewieństwo w ogólnym układzie, ale są znaczne odchylenia w szczegółach. Indywidualnym, znamiennym rysem obrazu jest motyw róży trzymanej przez Matkę Bożą. Najwcześniejsze pojawienie się przedstawienia Maryi z kwiatem miało miejsce w obrazach malarstwa toskańskiego XIII i XIV w. Kwiat róży był w czasach starożytnych symbolem młodości, miłości i radości życia. Kwiat w sztuce kościelnej symbolizuje centrum mistyki, oznacza także błogosławieństwo. Biały kwiat jest symbolem niewinności, dziewictwa i czystości. Kwiat w sztuce chrześcijańskiej oznacza też dobroczynność i miłosierdzie, harmonię i miłość. Róża jest znakiem wierności, życia, męczeństwa i zmartwychwstania, wyraża wiosnę, piękno i przepych, mówi o miłości Boga, o przebaczeniu i łasce. W kościele z różą wiąże się też Różaniec święty, wywodzący swoją nazwę od przydomka Najświętszej Maryi Panny " pięknej i czystej róży". Przy wielkiej rozmaitości przedstawień Maryi związanych z ideą różańcową, obraz wysokolski spełnia funkcję wizerunku Matki Bożej Różańcowej. Wizerunek znajdujący się w Wysokim Kole stanowi przykład świadomego nawiązania do tradycyjnych form ikonograficznych dawno minionych epok. Jest to obiekt o cechach indywidualnych nie znajdujących analogii zarówno w Polsce, jak i za granicą. Tylko w obrazie Matki Bożej Różańcowej (poł. XVII w.) w Lwówku znajduje się atrybut róży, lecz w rączce Dzieciątka. Starożytny pisarz kościelny Niciphor tak opisał jeden z obrazów Matki Bożej: "Była Maryja we wszystkich rzeczach uczciwa (...) wzrostu miernego (....) Koloru była pszenicy podobnego, włosu żółtawego, oczu bystrych i przyżółtawych i jako oliwnego koloru źrenic w nich mająca, brwi Jej były powiesiste przystojnie czerniawe. Nos przydłuższy, wargi kwitnące i słów słodkości pełne. Twarz nieokrągła, ani kańczysta, ale nieco przydłużona (...)". Kronikarz klasztorny wysokolski stwierdził, że w obrazie Matki Bożej Różańcowej z Wysokiego Koła malarz doskonale oddał tę urodę. Obraz wysokolski jest stale przysłonięty mosiężną wytłaczaną blachą sukienek oraz tkaniną w partii tła. Z malarskiego obrazu widoczne są tylko: u Matki Bożej twarz, szyja i ręce, a u Jezusa twarzyczka, rączki i stopy. Obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem, o wym. 133x88 cm, jest namalowany manierą staroświecką, techniką olejną na czterech deskach lipowych o grub. 2,6 cm, sklejonych na styk, wzmocnionych czterema poprzecznymi spągami, wpuszczonymi na głębokość 1/3 grubości podkładu. Według s. H. Lesman charakterystyczne cechy podkładu, a także jego doskonały stan zachowania i brak śladów napraw pozwalają datować podobrazie na XIX w., a wyniki ekspertyz technologicznych wskazują z kolei na XIX-wieczne pochodzenie samego obrazu. Nie wiadomo na pewno czy obraz jest falsyfikatem, kopią oryginału czy też dość swobodnym nawiązaniem do tradycyjnej formy, którą artysta mógł odtworzyć z opisu lub grafiki ulotnej, natomiast w detalach i ich interpretacji oddał swój styl indywidualny. Wyniki badań technologicznych pozwalają zacieśnić datę powstania obrazu do lat 1830-1850. Wcześniejsze datowanie eliminuje obecność pigmentów wprowadzonych w użycie dopiero w 1830 r. Późniejsze wyklucza technika malarska. Z analiz obrazu wynika, że jest on naśladownictwem względnie kopią wizerunku XVII-wiecznego. Obraz mógł powstać w krakowskim lub warszawskim środowisku artystycznym. W niczym nie umniejsza to jego wartości kultowej. Dowodem tego jest fakt, że Matka Boża Wysokolska nieprzerwanie słynie łaskami i cudami. Siostra H. Lesman napisała; "Wizerunek Madonny Wysokolskiej oceniony w kategoriach analizy formalno-stylistycznej z całą pewnością stanowi przykład świadomego nawiązania do tradycyjnych form ikonograficznych epok minionych. Nie znajdując ścisłej analogii wśród obiektów polskich, jest raczej redakcją indywidualną, jednorazową, choć zbliżoną do pokrewnych sobie ikonograficznie wizerunków XVII-wiecznych (...). Nie mamy jednak żadnych danych, by twierdzić, iż istniejący wizerunek jest wierną kopią oryginału. W istocie jest to obraz zdecydowanie nowy, utrzymany jedynie w atmosferze XVII-wiecznych obiektów kultowych". Czy rzeczywiście tak jest? Matka Boża zajmuje większą część pola obrazu. Przedstawiona jest do połowy postaci, w pozie frontalnej do widza, z nieznacznym odchyleniem w lewo. Bez korony ma 98 cm, z koroną 109 cm. Na lewym przedramieniu podtrzymuje Jezusa, a w prawej ręce, zgiętej w łokciu, umieszczonej na wysokości kolan Dzieciątka, trzyma gałązkę róży z zielonymi liśćmi, pączkiem i kwiatem. Jest ubrana w płaszcz maphorion (naciągany jednym rogiem czy końcem na głowę), narzucony na głowę i ramiona, pokrywający szerokimi płaszczyznami całą postać. Brzeg płaszcza zdobi delikatny ornament o motywie roślinnej wici. Suknia ukazana jest fragmentarycznie w rozchyleniu płaszcza. Mankiety rękawów sukni są wąskie i bez ozdób. Głowa Maryi jest przedstawiona w 3/4-tych, ma regularnie wydłużony owal twarzy, osadzona jest na dość długiej zaokrąglonej, odsłoniętej szyi. Rysy twarzy są dość wyraźne, jasne. Rozwarte szpary powiek wyznaczone są dokładnie obwódkami powiek. Wymowne, szaroniebieskie oczy z powagą patrzą wprost na widza. Ciemne brwi, zarysowane pojedynczą, wąską kreską, od brzegu nadoczodołowego przebiegają łagodnie w bok. Niskie czoło, częściowo osłonięte płaszczem przechodzi w długi, lekko zgarbiony grzbiet nosa z lekko odchylonymi skrzydełkami. Usta są małe, o pełnych wargach z zaokrąglonymi kącikami. Spojrzenie i wyraz twarzy Matki Bożej są poważne, lecz ujmujące, pełne jakiejś niewysłowionej łaskawości i dobroci (podobnie jak u Jezusa). Rozstawione dłonie rąk są lekko nabrzmiałe, o długich, pulchnych palcach. Jezus siedzi na lewym ramieniu Matki, podtrzymywany Jej lewą dłonią. Dzieciątko unosi prawą rączkę przed siebie, trochę do góry, w geście błogosławieństwa, w lewej trzyma zamkniętą książkę, na której widnieje krzyż. Jezus jest ubrany w długą, obficie sfałdowaną sukienkę, spod której wystają bose stopy, obute w sandały z rzemykami. Sukienka, przepasana w talii, w dekolcie oraz w dolnych brzegach ozdobiona jest delikatnym ornamentem. Nogi Dzieciątka są zgięte w kolanach prawie pod kątem prostym. Twarz Jezusa jest okrągła, pełna, okolona włosami. Oczy bystro patrzą przed siebie, trochę w bok, jakby na niżej stojących. Ich szaroniebieska tęczówka otaczająca źrenicę z małym odbłyskiem światła jest ujęta w skośne obwódki powiek zakończone ciemnym konturem, do którego dodano kilka wyraźnych kresek dla oznaczenia poszczególnych rzęs. Brwi są jasne, wysoko łukiem zakreślone na czoło. Usta są wąskie z lekkim opuszczeniem ich kącików w dół, a dzieląca je linia podkreślona jest prawie wypukło ciemną farbą. Głowy Matki i Syna zdobią kunsztowne, królewskie korony. Pod względem kostiumologicznym obraz wysokolski nie wykracza poza schemat tradycyjnego ubioru Maryi składającego się na ogół z czerwonej sukni przewiązanej w talii, błękitnego płaszcza i królewskiej korony. Ciemnoczerwone barwy sukni wiążą się z władzą królewską, ponieważ purpura była barwą władzy. Błękit stał się kolorem Królowej niebios, podkreślając Jej godność. Korony są nie tylko oznaką królewskiego dostojeństwa, ale wskazują na boskie pochodzenie osób. Obraz cechuje intensywna plama sylwetek ograniczona w zasadzie do dwóch rzucających się  w oczy barw: błękitu i czerwieni. O jego kolorystyce siostra H. Lesman napisała: "Gama kolorystyczna malowidła jest utrzymana w wąskiej skali silnie nasyconych barw. Główna w pełni nasycona tonacja  ciemnego błękitu w płaszczu Madonny przechodzi w ciemniejszy odcień sczernionych fałdów. Sukienka Dzieciątka utrzymuje się w kolorze intensywnego karminu. Ten sam ton, lecz znacznie już łagodniejszy o winnym odcieniu, utrzymuje się w sukni Madonny, przechodząc subtelnie w kolor różowawy o odcieniu cynobrowym podszewki Jej płaszcza, by wreszcie ukazać się w karnacjach twarzy blado różowawym oraz w odcieniu jasnofioletowaworóżowym kwiatu róży. Prócz tego występuje tu jeszcze zieleń o chłodnym odcieniu w listkach gałązki różanej oraz ciemny ugier w księdze i sandałkach Dzieciątka. Karnacje odsłoniętych części ciała pozostają w jasnym bladoróżowym kolorze z zieleniami o różnym natężeniu w modelowaniu cieni. Ręce Dzieciątka są różowawe prawie w kolorze karnacji, na palcach podcieniowane złamanymi różami. Prawa dłoń Madonny jakby nieco opuchnięta jest oddana w tonie karnacji, zaś lewa dłoń w cieniu w kolorze różowawego ugru ciemnego. Tło obrazu koloru szarozielonawego w odcieniu ciepłym, przechodzi w blade błękity po stronie lewej, ku dołowi zaś przybiera ton ciemniejszy szarawoczerwonawy". O koronację cudownego obrazu Matki Bożej Królowej Różańca świętego prosił m.in. ks. bp Jan Czerniak, sufragan gnieźnieński. W liście przesłanym w 1968 r. do ks. bp. Piotra Gołębiowskiego napisał m.in.: "W czasie II wojny światowej przebywałem w Wysokim Kole. Przygnieciony groźnymi chorobami, znajdowałem się w obliczu śmierci (...) Pobożni wierni nie przestawali się gorąco modlić wobec Obrazu Wysokolskiej Pani (...) Tym prośbom zawdzięczam swoje zdrowie i Matce Bożej (...) Ośmielam się dołączyć swoje gorące życzenie do Pasterza diecezji sandomierskiej, ażeby święty obraz i wsławiony cudami i pobożną czcią, za potwierdzeniem najwyższej powagi kościelnej był ozdobiony złotymi koronami". Inicjatywa bp. Czerniaka wzięła się z jego wdzięczności za cudowne uzdrowienie i otrzymane łaski. Lata wojny związały przyjaźnią ks. J. Czerniaka z ówczesnym proboszczem parafii wysokolskiej ks. kan. L. Figarskim, kustoszem sanktuarium, badaczem dziejów obrazu Matki Bożej Wysokolskiej, a zarazem późniejszym drugim inicjatorem koronacji. 7.09.1968 r. obaj księża złożyli na ołtarzu kościoła paraf. pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca świętego księgę, zawierającą dokumentację kultu Matki Bożej w Wysokim Kole. Złożona została także prośba do papieża Pawła VI. Historię cudownego obrazu opracował ks. Figarski, a "z materiału przedłożonego ksiądz Stefan Durzyński prałat-infułat i kustosz Kapituły Prymasowskiej Gnieźnieńskiej należycie w jęz. łacińskim ułożył i na sposób rzymski uporządkował (...)". Prośbę o koronację wysłano do władz kościelnych w Rzymie w dn. 15.12.1969 r., a odpowiedź nadeszła w poł. stycznia 1970 r. Od tej chwili trwały przygotowania do uroczystości. 18.08.1974  r.  Prymas  Polski  ks.  kard.  Stefan  Wyszyński, w asyście księży biskupów, przedstawicieli Episkopatu Polski i kapłanów, w obecności ponad 100 tys. wiernych, dokonał (za zgodą papieża Pawła VI) koronacji cudownego obrazu, ozdabiając go złotymi koronami papieskimi. Ks. W. Smoleń napisał: "(...) istnieją pewne obiektywne i autorytatywne kryteria wyrokujące o cudownym charakterze obrazów łaskami słynących. Jest nim koronacja obrazu dokonana na mocy decyzji Stolicy Apostolskiej. Ponieważ decyzja taka poprzedzona jest dokładnymi badaniami zdziałanych cudów i studiami ze źródeł historycznych, stanowi ona również historyczny argument cudowności obrazu (...)". 
Kult Matki Bożej Kronikarz klasztorny porównał sprowadzony do Wysokiego Koła obraz do ognia utajonego w popiele, w którym się zachowuje i nie gaśnie, i który można na nowo rozpalić w wielkie ognisko płonące. Wcześniej "obraz Panny Przenajśw. (...) tam i ówdzie tułał się, był jakby w zapomnieniu, ale gdy Maryja sama wybrała dla siebie kościół w Wysokim Kole, jako tron dla rozdawania łask, to należało mieć nadzieję, że ten z popiołu już dobyty ogień za naszą promocją będzie gorzał i świecił całej naszej Ojczyźnie, i jeśli dotąd należnej czci nie odbierał, do nas należy to wszystko wszelkimi siłami wynagrodzić Pannie Najświętszej, a tak spodziewam się, iż ten obraz za promocją naszą coraz więcej i bardziej zajaśnieje, łaski swojej przenajświętszej każdemu pragnącemu udzielając, a tak wkrótce wzbudzi obfitsze ognie (pobożności) ku chwale i ozdobie Najwyższego". Szybkie uznanie, jakie zyskał obraz Matki Bożej Wysokolskiej, jest zrozumiałe choćby z tego względu, że znalazł się on w posiadaniu OO. Dominikanów, którzy byli szerzycielami kultu Matki Bożej i nabożeństwa różańcowego. Obraz słynący łaskami przyciągał rzesze wiernych, szczególnie w dniu odpustowym 8 września, a to z kolei spowodowało, że klasztor wysokolski stał się znanym miejscem pielgrzymkowym. Tu właśnie Pan Bóg, za wstawiennictwem Matki Bożej Wysokolskiej przywracał głuchym słuch, ślepym wzrok, leczył chorych i niedołężnych, wypędzał z opętanych szatana, wybawiał od szaleństwa i niemocy, leczył przeróżne choroby u ludzi i zwierząt, przywracał do życia śmiertelnie chorych i konających, pomagał w ciężkich porodach, ratował od niechybnej śmierci, chronił przed morowym powietrzem, zwalniał dusze od mąk czyśćcowych, przywracał zguby itp. Zewnętrznymi wyrazami kultu były różne pobożne praktyki, jak np. zasłanianie i odsłanianie obrazu, granie na trąbkach (rano i wieczorem) w wieży kościelnej, wchodzenie do kaplicy Matki Bożej na kolanach. 
Kult Pani Wysokolskiej jeszcze bardziej rozkwitł po uznaniu jej wizerunku w 1781 r. za łaskami słynący. Szczególnym pod tym względem był wiek XVIII. Do jego końca zanotowano ok. 150 łask i cudów. To zapewne tylko część z tych, które miały miejsce w Wysokim Kole i poza nim, za przyczyną Matki Bożej Wysokolskiej. Wiele osób, które doznały cudownego zdarzenia czy łaski, nie zgłasza tego duchownym. Ile było tych nieznanych, nie zapisanych faktów, dotyczących nie tylko uzdrowienia ciała, ale też i duszy, wie tylko Bóg i Matka Boża. W trosce o szerzenie się kultu Matki Bożej Wysokolskiej, zakonnicy wydali w 1834 r. 2 tys. egz. specjalnej litanii do Matki Bożej oraz obszerny śpiewnik pieśni maryjnych, m.in. także tych, które śpiewano wyłącznie w Wysokim Kole. Wiele osób pobożnych, szczególnie tych, które doznały osobliwej łaski, składały Matce Bożej Wysokolskiej rozmaite podarunki, ofiary i wota (srebrne sukienki, drogie kamienie, korale, wyroby jubilerskie itp.). Część z nich zachowała się. W 1793 r. część wotów wzięto na potrzeby kościoła, część oddano wojsku, a część zaginęła podczas wojen. 
Koniec XVIII w., cały wiek XIX i początek wieku XX to okresy dużego osłabienia wiary. Przyczyną tego były wojny, utrata niepodległości, bieda oraz racjonalizm "przyznający rozumowi miejsce naczelne (...), uważający go za źródło poznania wyższe i niezależne od doświadczeń zmysłowych (..), domagający się niezależności wiedzy od wiary, tradycji, dogmatów i przesądów". Racjonaliści "uznawali za prawdę to, co umysł, rozum ludzki mógł poznać i rozwiązać, a że prawdy religii chrześcijańskiej przewyższają zdolność pojmowania rozumu przyrodzonego, stąd zaczęto je odrzucać i nawet zwalczać albo odnosić się do nich obojętnie". Z upadkiem wiary nastąpił upadek moralności i dobrych obyczajów. Zapanowało dążenie do używania dóbr ziemskich oraz rozkoszy zmysłowych i cielesnych. Nic więc dziwnego, że osłabienie wiary, zmniejszenie pobożności i ufności względem Boga i Matki Bożej, spowodowało zmniejszenie się cudownych zdarzeń i nadzwyczajnych łask. Ani zakonnicy OO. Reformaci, ani urzędujący po nich w Wysokim Kole proboszczowie nie pozostawili prowadzonych systematycznie piśmiennych relacji dotyczących dziejów kościoła, klasztoru, obrazu Matki Bożej, cudownych wydarzeń i łask oraz pielgrzymowania. 
W 1933 r. muzycy (z Warszawy i Sandomierza) skomponowali do wielu zapomnianych wcześniej pieśni maryjnych muzykę, więc ponownie zaczęto je śpiewać. Ks. proboszcz Leon Figarski ułożył wiele specjalnych modlitw przeznaczonych dla pielgrzymów. Podczas uroczystości jubileuszowych w 1934 r. złożono w kaplicy Matki Bożej ok. 30 różnego rodzaju wotów. Większość osób składających takie dowody podziękowania Matce Bożej za otrzymane łaski nie zgłosiła się do proboszcza i nie podała powodów złożenia wotów. Uczyniło to zaledwie kilka osób. Ks. Figarski napisał: Zaiste,  ta  "wdzięczna  Pani  z  wschodniej  strony  przybyła", z obranego przez siebie tronu w świątyni wysokolskiej hojnie obsypuje łaskami uciekające się do Niej dzieci i z ręki swej, w której trzyma "kwiat róży", szafuje piękne kwiaty róż swych różnych darów, łaski i cudów. Z wyżyn nieba i z tego uprzywilejowanego przez siebie obrazu Matka Boża i nasza śle na ten padół płaczu dobrocią napełnione wejrzenie, przybywa dla obrony ludziom strapionym i zbolałym, zapobiega i uśmierza różne bóle i cierpienia, osusza łzy ludzkie, przynosi łaskę i ratunek, daje umocnienie, pociechę i wszelką opiekę w życiu, w śmierci i na wieki". 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz